Rozdział XI

Skoro mam go zobaczyć na Comic Conie to go tu wrzucę 

Powoli odzyskiwałam świadomość. Huki ustąpiły. Poczułam ulgę. Oddychałam powoli, jednocześnie czując, jak obraz mi się wyostrza, a wszystko wraca do normy.
— Lucy! — Do moich uszu dobiegł czyjś krzyk. Rozejrzałam się wokół, próbując odzyskać jasność sytuacji.
Byłam przed budynkiem przydrożnego hotelu o nazwie ,,Lewisburg''. Powoli przypominałam sobie każdy szczegół. Spojrzałam na okno z wielką dziurą — większą niż ostatnio. W oko wpadły mi też otwarte na oścież drzwi. Prowadziły do małego pokoiku, którego większą część zajmowało stare biurko.
— Potrzebujesz jakieś specjalne zaproszenie? — Nagle spostrzegłam, jak z otwartego pomieszczenia wychodzi Jimmy. Złapał za framugę, częściowo nadal stojąc w środku. 


Kilka słów ode mnie

Jeśli ktoś tu jeszcze jest, po tak długim czasie, to chciałam gorąco was przeprosić za taką długą przerwę. Prawda jest taka — bo ją cenią najbardziej — że mimo, iż rozdziały pojawiały się mniej więcej regularnie na Wattpadzie jakoś straciłam chęć, by wrzucać je tutaj. Wattpad jest o wiele prostszą i wygodniejszą platformą, choć pisząc tu dostawałam od was o wiele bardziej rozbudowane komentarze, niż tam. Jednak przy ostatnich rozdziałach ilość tych komentarzy zaczynała maleć, podczas, gdy na Wattpadzie rosnąć. To sprawiło, że trochę straciłam zapał dla bloga.
so iconic. whassuppp guys

Ale nawet mimo mojego ewidentnego lenistwa nie miałam zamiaru przestać pisać na tym blogu, planowałam jedynie wrócić kiedy już wszystko w moim życiu będzie ogarnięte. Sesja trochę mnie zajęła, ale teraz jestem w środku moich wielkich wakacji — leżę na leżaku przy basenie na Florydzie i z pewnością mogę powiedzieć, że mam nową energię, by tu wrócić.

Przy okazji obiecałam wam, że wrzucę zdjęcia z mojego pobytu w USA i taki mam zamiar. Będę tutaj przez trzy tygodnie, więc postanowiłam, że co tydzień będę wrzucać post ze zdjęciami, a w ostatnim poście napiszę wam trochę na temat moich odczuć odnośnie Florydy i kilka ciekawostek, które mogą być mniej lub bardziej znane. Zawsze chciałam zrobić taki post i mam nadzieję, że jeszcze znajdzie się ktoś do czytania nowych rozdziałów jak i mojej krótkiej relacji z wycieczki.

Dodatkowo, mam dla was super informację — udało mi się skończyć całą "Plagę", osobiście uwielbiam zakończenie, ale jeszcze nikt go nie widział, a na pewno rozczaruje moją siostrę, która miała swoją własną małą teorię (przyznam, aż prawie poszłam jej tropem, bo miała świetny pomysł, ale trochę zbyt... prosty i mało... poetycki, hah). Teraz przeglądam całe opowiadanie od początku i nanoszę poprawki, bo w trakcie oczywiście zdałam sobie sprawę, że zapomniałam o czymś, ale mam szansę jeszcze nanieść poprawki. Oczywiście wszystkie jak na razie opublikowane już rozdziały zostały sprawdzone i odpowiadają temu co chciałam pokazać.

Dziś pojawi się kolejny rozdział i w przeciągu najbliższych dni dodam następny. Od razu podkreślam, że ponieważ jestem w Ameryce u mnie jest dopiero ranek, więc nie — nie wstaję po południu. Właściwie tutaj wstaję dość wcześnie. Dlatego nie czekajcie rano na rozdziały, bo u mnie będzie wtedy noc i po prostu nie będę mieć jak wrzucić. Ale czasem mogę dodać rozdział jak będzie u was po północy, taka mała komplikacja.

[W razie jakichkolwiek błędów, podkreślam, że przestawiłam się na angielski, więc musicie mi na jakiś czas wybaczyć.]

Rozdział X


Jeszcze kilka minut wcześniej czułam się jak grzanka pozostawiona na gorącym słońcu. Ubrana w grubą warstwę ubrań, ogrzewana przez palące promienie. Bałam się tego, co może nadejść z lasu, z oddali… Podczas gdy to, czego powinnam się bać, było cały czas koło mnie.
Kogo zabiłeś, Jimmy, co?! — chciałam do niego krzyknąć, ale zamiast tego powstrzymałam się, wyładowując całą złość w myślach. — Ufałam ci! No ale skąd mogłam wiedzieć, że jesteś mordercą? Zapomniałeś o tym wspomnieć, kiedy trzymałam spluwę skierowaną w twoją głowę. Żałowałam, że nie strzeliłam…
Rany, ta nowa informacja doprowadzała mnie do szału. Co ja w ogóle wygadywałam? Chciałam go zabić? Przecież gdybym to zrobiła, byłabym taka jak on… 

Wattonators

Dziś przychodzę do was z dwoma sprawami i niestety żadna z nich nie jest rozdziałem. Po pierwsze — to ta gorsza informacja — najbliższy rozdział niestety najwcześniej pojawi się za tydzień. Spowodowane jest to dwoma czynnikami, pierwszy odnosi się do tego, że rozdział nadal nie został do końca sprawdzony przez mojego betę, a nie chcę wam oddawać prawdopodobnych błędów. Drugi, to kwestia tego, że 6 lipca mam ostatni egzamin z całej sesji i jest to biologia, która jest dla mnie koszmarem. Dlatego teraz jedyne co robię to siedzę nad materiałami i nie mogę sobie pozwolić na skupianie się na innych kwestiach. Ponieważ, jeśli zaliczę będę miała w końcu upragnione wakacje i będę mogła skupić się na dokończeniu tego opowiadanie — które jak przypominam piszę do przodu, mam już prawie 300 stron i jestem na finiszu.


Druga sprawa jest bardziej przyjemna i jest zarazem informacją co prośbą. Pewnie wiecie, że to opowiadanie znajduje się również na Wattpadzie. Więc, w tym roku po raz pierwszy postanowiłam zgłosić moje opowiadanie do konkursu Wattonators — którego to nazwę widzicie w tytule tego posta. Opowiadanie znajduje się w kategorii Science-fiction i mimo, iż nie spodziewam się wygranej, z chęcią zobaczę ile osób polubiło to opowiadanie. Każdy głos to dla mnie jak ciepły uścisk tuż przed stresującym egzaminem (wcale nie próbuję was przekonać ).

Kategoria dokładniej nazywa się: Następca Gwiezdnych Wojen. Głosować możecie poprzez kliknięcie na dymek komentarza przy nazwie mojego opowiadania i linku do mojego profilu. Po kliknięciu napiszcie głosuję i tyle. Głosowanie ma trwać do lipca, ale nie powiedziane zostało dokładnie do kiedy.

Link do głosowania klik
Liczę na was!

Rozdział IX

Trochę późno wrzucam rozdział, ale aktualnie jestem w Grecji i nie mam czasu nawet otworzyć laptopa. Mam jednak nadzieję, że komuś umili on koniec weekendu.

Wydawać, by się mogło, że krajobraz stanu Ohio zachęcał do pieszych wycieczek. Równe drogi, wokół pełno zieleni, drzewa, krzaki, wysoka trawa. Jednak w mojej głowie nie widziałam planu wycieczki, ale możliwą zasadzkę. Każde drzewo, każdy krzak mógł kryć za sobą coś więcej. Teraz wiedzieliśmy, że skoro jedno auto mogło wejść nam w drogę, co przeszkadzało innym?
— To jest zabawne, jak przyroda wydaje się nie zdawać sobie sprawy z tego, że Ziemia umiera — powiedziałam, siedząc na asfalcie i zakrywając jedną ręką oczy, by uchronić się przed słońcem.
— Dziwne. W pogodzie nie wspominali nic o takim mocnym słońcu. — Nagle, jakby wyczuwając idealny moment na kpinę, pojawił się Jimmy.
— To wcale nie jest śmieszne. Ja cierpię — rzuciłam z udawaną dramaturgią.
— Chodź, musimy iść dalej — przypomniał.
— Nie uważasz, że zasługujemy na mały odpoczynek? Idziemy już… — odezwałam się, powoli podnosząc się z miejsca.
— Trzy godziny.
— Trzy godziny? Kurwa, ja nie wstaję. — Mówiąc to, opadłam ponownie na swoje miejsce, choć mój tyłek i tak znajdował się zaledwie kilka centymetrów nad ziemią.
— Okej, więc na co masz ochotę? — Ukląkł tuż przy mnie. — Możemy pójść na kręgle, wiesz, chyba niedaleko widziałem jakiś klub. Poczekaj, zadzwonię po kumpli…  — W tym momencie wyciągnął dłoń i przyłożył ją do ucha, jakby była ona komórką. — A nie, przecież wszyscy nie żyją. — Zrobił pauzę. — Wstawaj, mała, przed nami jeszcze długa droga. — Ostatnie zdanie wypowiedział z niewyobrażalną powagą. Zaraz po skończonej wypowiedzi wyciągnął w moim kierunku rękę w geście pomocy. Spojrzałam na niego krótko, po czym zignorowałam propozycję i bez problemu podciągnęłam się do góry.
— Więc chodźmy, Drake. 

Rozdział VIII

Przepraszam, że w tym tygodniu rozdział w sobotę zamiast w piątek, ale wczoraj miałam imprezę i zapomniałam dodać. Tak, czy siak mam nadzieję, że wam się spodoba.

Nasze głowy gwałtownie odwróciły się w kierunku dźwięku, by dostrzec ogień pożerający fasadę kościoła.
Spoglądaliśmy w bezruchu jak języki ognia pochłaniają budynek, a deski odpadają, by powoli pozwolić, by wszystko rozpadło się w kawałki.
Przywodziło mi to na myśl powolne obumieranie świata. Budynek upadał spokojnie, pozostając majestatyczny i prosty do samego swego końca. Niczym każde istnienie, które upadło w przeciągu ostatnich lat. Pod koniec nikt nie chciał podważać własnych poglądów i własnej wartości, która była jedyną rzeczą, która pozostała stała po całej tej masakrze zwanej - życiem.

Wattpad

Dziś pojawił się już rozdział, ale przybyłam do was z czymś innym. Od samego początku opowiadanie to było przeznaczone nie na bloggera, lecz na Wattpada. Koleżanka jednak namówiła mnie na bloga i pod wpływem chwili zdobyłam szablon, a reszta poszła szybko. Jednak jakoś tak wyszło, że w przypadku bloga jestem bardziej dokładna, rozdziały staram się wrzucać w miarę regularnie i w ten sposób na blogu jestem o jeden rozdział do przodu. Jednak, mimo wszystko jeśli posiadacie Wattpada zapraszam was do czytania tej historii również w tej formie. Mam tam również inne opowiadania, kilka w planach. Jak na razie te opowiadanie, które zyska największe zainteresowanie pójdzie na mój pierwszy ogień.

Ale na ten moment zapraszam na "Plagę". Mam tylko nadzieję, że komentarze będą się również pojawiać na blogu. Dodam również, że opowiadanie bierze udział w konkursie #Wattonators2018, miejmy nadzieję, że z sukcesem.
dla zachęty macie tę cudowną okładkę.