Rozdział VI


Mówi się, że to cierpienie wyłania całą prawdę z człowieka. Największą katorgą jest jednak cierpienie świadome. Jak powiedział Napoleon:

,,Cierpienie wymaga więcej odwagi niż śmierć.’’

W tym przypadku śmierć wydaje się czymś prostym. Niczym nieświadomy upadek, tak szybki i tak gwałtowny, że mija niczym jedno mrugnięcie. Zanim jesteś w stanie zorientować się co się właściwie stało, jest już po wszystkim. 

Z cierpieniem jest inaczej, trwa i trwa, aż człowiek sam decyduje się upaść i jedno mrugnięcie później już go nie ma. 
Tak świat pozbył się słabych pragnących szczęścia idealistów, którzy prędzej, czy później odkryli prawdę o tym jak wygląda świat. Prawda ta okazała się być jasna i klarowna, przynajmniej teraz. 

Teraz, gdy wszyscy powtarzają jak bardzo ten upadek był przewidywalny, choć nie myśleli o tym dopóki nie stanęła przed nimi góra martwych ciał z oderwanymi głowami i dziurami w piersi.

Ale przecież nie powinno nas to już dziwić. Nie był to pierwszy raz, gdy ludzkość poniosła ogromną stratę przez swoją własną lekkomyślność. Po raz pierwszy jednak od lat dwudziestych udało nam się przekroczyć dotychczasowy rekord śmierci. 
Mamy z czego czerpać dumę…

Rozdział V

,, Przyjaźń rodzi się w momencie, gdy jedna osoba mówi do drugiej: ’Co? Ty też? Myślałem, że tylko ja’.’’

Na początku poczułam strach. W momencie, gdy mój nowy kompan ruszył w kierunku stacji chciałam rzucić się w kierunku broni i wycelować w niego zanim zorientuje się co się dzieje. Potem, gdy zrozumiałam, że to głupi pomysł poczułam niezrozumiałe uczucie, jakby ktoś naruszył moją prywatną przestrzeń. W końcu od dość dawna żyłam sama w tym miejscu i zdążyłam już do tego przywyknąć. Może chodziło o to, że do tego momentu myślałam, że tylko ja pozostałam zdrowa. Choć ta myśl była przygnębiająca w pewnym sensie pozwalała mi też czuć się trochę wyjątkowo. Jakby było we mnie coś takiego, dzięki czemu to właśnie mi udało się przetrwać. 
Później poczułam irytację. Nowy przybysz chodził po pomieszczeniu z krytycznym spojrzeniem. Miałam wrażenie jakby oceniał mój ,,dom’’. ,,O, polerowane klamki? Ładne’’, ,,A skąd to obrzydliwe krzesło?’’. 
Po tym wszystkim jednak nastąpiło uczucie podniecenia. Nie byłam sama. Stał koło mnie drugi człowiek, oddychający, mówiący i prawdopodobnie zdrowy. Poczułam się ponownie jakbym była w szkole. Nie potrafiłam określić jak to było możliwe, że przeszłam przez te wszystkie stany w tak krótkim czasie, by znaleźć się tutaj. 

Rozdział IV

,,Nigdy nie ma się drugiej okazji, żeby zrobić pierwsze wrażenie.’’

— Ręce do góry! — powtórzyłam.

Stałam z wyciągniętymi rękoma. Nogi trzęsły mi się jakby były z waty. Ostatni raz tak się czułam kiedy nauczycielka wybrała mnie do szkolnego konkursu poezji. Stałam przed wszystkimi tymi ludźmi, a mój wiersz brzmiał jakbym zjadała co drugą literkę. Pędziłam z każdą linijką szybko i niezgrabnie chcąc jak najszybciej mieć to z głowy. Widziałam po oczach wszystkich zgromadzonych, że nie szło mi najlepiej, ale nie potrafiłam zmotywować siebie, by wziąć się w garść i zrobić to jak należy.

Podejrzewam, że tak musiałam się prezentować teraz. Trzęsąca się, ze spuszczonym wzrokiem i małym pistoletem, którego nawet nie umiałam użyć.

Spojrzałam na swojego przeciwnika. Stał przede mną wysoki chłopak, na oko może na metr siedemdziesiąt wzrostu. Z początku nie zareagował na mój desperacki akt kontroli nad obecną sytuacją. Gdy wybiegłam na ulicę krzycząc te trzy słowa stał przodem do mnie przechylony odrobinę na bok jakby przed chwilą rozglądał się za czymś. 

Drugi zwiastun

Wiem, wiem. Kolejny zwiastun. Pomyślicie sobie pewnie ,,Niech lepiej zajmie się pisaniem, a nie kolejny zwiastun'' (choć mam nadzieję, że naprawdę tak nie myślicie). Ale ten zwiastun stworzyłam sama. Poprzedni nie podobał mi się w 100%, więc ruszyłam z własną inicjatywą i powstało to.
Nieidealne, nie najlepsze moje małe arcydzieło. 
Nawet podoba mi się co z tego wyszło, bo o ile na opowiadanie mam tysiące pomysłów, to na wykonanie zwiastuna — już trochę mniej.
Liczę jednak na waszą opinię. I mam pytanie: Chcecie rozdział szybciej?
Siedzę w domu, brak mi weny i mam ochotę pokazać wam kolejny rozdział. Standardowo powinnam wrzucić go w piątek, ale nie chce mi się czekać.
Piszcie w komentarzach!