Rozdział II

‚,Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.’’

W samotności umiera człowieczeństwo. Kiedyś zaśmiałabym się, gdyby ktoś kazał mi usiąść i odłożyć telefon, teraz jedyne co pozwalało mi na kontakt z wszechświatem to uszkodzony telefon stacjonarny, tak okazuje się, że jeszcze istnieją, brudne szyby ukazujące pustą drogę i moja wyobraźnia. To ostatnie bywało zdradliwe. Odrobina wyobraźni była w stanie pomóc mi w najtrudniejszych momentach, za dużo mogło spowodować utratę kontroli, a w tych czasach kontrola była czymś cennym.

Niczym najcenniejszy klejnot trzymałam to uczucie blisko siebie, czekając, aż nastanie lepszy dzień. Przez pierwsze pół roku faktycznie wierzyłam w to, że kiedyś będzie dobrze. Straciłam całą rodzinę, dom, wspomnienia. Mimo wszystko dalej wierzyłam, że będzie lepiej. Mimo iż nic nie miało już być takie samo.

Pół roku od straty wszystkiego. Pół roku od rozpoczęcia nieskończonej wędrówki dotarłam do celu. Małej stacji ukrytej na pustkowiu. Od jakiegokolwiek miasta dzieliły mnie zapewne godziny. Ciężkie godziny wędrówki. 

Rozdział I



„Rzecz w tym, że nic nie jest mniej efektowne niż plaga; wielkie nieszczęścia, już dzięki swemu trwaniu, są monotonne”.

Czasami mam wrażenie, jakby to było wczoraj. Siedziałam w szkole. W ręku trzymałam IPhone'a. W momencie, gdy to wszystko się zaczęło, byłam typową czternastolatką. Telefon był dla mnie życiem, a to, co w środku niego świętością. Trochę czasu zajęło mi zrozumienie jak przyziemne, było wtedy moje myślenie. Jak wielką wagę przywiązywałam do rzeczy, które w prawdziwym życiu stawały się jedynie kulą u nogi.
W takich chwilach ludzki instynkt przechodzi ewolucję, a umysł nastawia się na przetrwanie.
Zaraza postępowała krok po kroku. Zaczęło się od małych etapów, a zanim się spostrzegliśmy, ulice zamieniły się w wielkie bagno przez które kolejno próbowały się przecisnąć karetka, policja i straż pożarna. Praktycznie na każdym skrzyżowaniu miał miejsce jakiś wypadek. Jeden wypadek powodował drugi, aż w końcu nastała panika.
Twój mózg powoli przyswajał to, co się działo. Stałaś na ganku, wpatrując się w ciało twojego sąsiada, do którego chodziłaś wymienić drobniaki w podstawówce.
Gdybym tylko mogła dostrzec tragedię, jaka się szykowała. Może pożegnałabym się z rodzicami. Może opowiedziałabym siostrze ostatnią bajkę na dobranoc. Z perspektywy mojej aktualnej sytuacji raczej lepiej przygotowałabym się do samotnego życia i walki z żywiołem. Ponieważ w tym momencie liczyło się tylko jedno — przetrwanie.

— Nazywam się Lucy. To jest najważniejsze. Nazywam się Lucy i jestem zdrowa. Reszta nie ma znaczenia.

Zwiastun

Z racji tego, że publikację 1 rozdziału zaplanowałam na piątek (a obietnic się nie łamie), a strasznie mi się nudziło — postanowiłam wrzucić na bloga zwiastun opowiadania wykonany przez Bluel Namess. Zapraszam do oglądania:

***
Co myślicie?

Wstęp

Kiedy Plaga spustoszyła Ziemię, każdy musiał zadbać o siebie.
Rodzina, przyjaciele, szkoła -
To wszystko, co kiedyś było twoją codziennością, dziś przestało istnieć.
To, co kiedyś wydawało się być przyszłością, straciło sens.
Stoisz pośrodku niczego spoglądając na twarz rodziców - białą niczym kartka.
Wspomnienia wywierają dziurę w twojej głowie.
Jedyne, co możesz, to uciekać. Dopóki zaraza cię nie dopadnie. 
Oto jak upadł świat, który znasz.

***
Witajcie. Dawno mnie nie było na blogspocie, 
kilka lat temu przerzuciłam się na Wattpada
(nadal tam jestem, o tutaj). Ale ponieważ napisałam
nowe opowiadanie postanowiłam je zaprezentować
również tutaj. Niedługo powinien się pojawić kolejny
rozdział, a jak na razie czekam na waszą opinię.

xxo